Czy warto trzymać "niszowe" gry w kolekcji?
: 06 lut 2024, 02:10
Zanim odpowiemy sobie na zadane w temacie pytanie, to pokrótce przedstawię powód, który zmotywował mnie do założenia tego "osobliwego" tematu.
No bo po prawdzie… Będzie to kolejny “płaczko-temat”.
Bowiem będzie trochę narzekania, będzie trochę wołania o pomoc i wreszcie – chciałbym byśmy wszyscy, którym włączy się "współodczuwanie" , podjęli próbę rozwiązania tego zagadnienia. Patrząc na pozostałe posty w "ogólnych dyskusjach" - nie jestem jedynym graczem, któremu kolekcja niejako... Wymknęła się spod kontroli i coś wreszcie trzeba "ciąć".
Czy warto trzymać w kolekcji tytuły, do których ciężko kogokolwiek namówić?
Impulsem do założenia tematu była moja przygoda z Pax Pamir... Tytułu, który mnie absolutnie zachwycił. Wydałem na wersję z monetami prawie cztery stówy i od trzech miesięcy... Nie mogę znaleźć chętnych. Moja stała ekipa szuka wymówek, by... W to nie grać...
Ale zacznijmy od diagnozy problemu - Należę do tych szczęśliwców, którzy grają dużo, nie mają "półki wstydu", ale jednak cały czas kolekcja jest "zasilana" nowymi tytułami. A należę do osób, które wszystko lubią mieć uporządkowane. Nie lubię, gdy coś nie leży „na swoim miejscu”. W związku z czym absolutnie nie mogę zaakceptować faktu, gdy na jakiś przedmiot nie mogę znaleźć przestrzeni. Wszystko musi się mieścić w moim Kallaxie. Z drugiej strony – staram się jak mogę ograniczać zakupy i staram się pozbywać rzadziej granych tytułów i nadal... Jest tego wszystkiego za dużo.
Byłem gościem u kilku osób, u których planszówki zabsorbowały część przestrzeni mieszkaniowej i walają się dosłownie wszędzie. Chciałbym uniknąć takiej sytuacji i póki co – mi się to udaje. Sęk w tym, że ma do mnie dotrzeć kilka tytułów ze wszelkich wspieraczek, a także niestety zapowiada się, że moja kolekcja niestety powiększy się o kilka pozycji... Czegoś więc trzeba będzie się pozbyć...
Absolutnie podziwiam ludzi, którzy trzymają swoją kolekcję w logicznych ryzach. Życie... Jest sztuką rezygnacji. Mam jednak ten problem, że gdybym pozbył się z kolekcji niszowych tytułów, to pewnie nigdy bym do nich już nie miał szans powrócić. Z jednej strony – fajnie byłoby ograniczyć kolekcję, a z drugiej – szkoda pozbywać się perełek, często zdobytych niemałym wysiłkiem, częstokroć mocno przepłaconych, których szansa na odsprzedanie jest... ZNIKOMA, albo z mega dużą stratą.
Obejrzałem ostatnio kilka ciekawych filmików na YT, których głównym tematem jest „jak zredukować swoją kolekcję”, ale główne rozwiązanie prezentowane w tych filmikach, to „pozbądź się gier, do których nie możesz znaleźć towarzystwa”.
I całe rozwiązanie problemu, w gruncie rzeczy polega na tym, by zostawić sobie w kolekcji WYŁĄCZNIE gry „dla wszystkich”. Czyli gry proste, łatwe, przystępne, w które możemy zagrać z Ziutkiem, spod budki z piwem. Czyli z KAŻDYM.
Absolutnie nie to, czego oczekuję od swojej kolekcji. Bowiem ja chcę posiadać UNIKATY, trudne gry, z których to głównie JA czerpię przyjemność.
Więc jak tu żyć i co robić?
Czy warto kompletować kolekcję gier, do których w sumie ciężko znaleźć współgraczy?
Czy warto trzymać i kupować niszowe perełki, które sprawiają w sumie wyłącznie NAM wielką frajdę, a do których ciężko znaleźć stałą ekipę?
Zakładam ten temat nie tylko z tego powodu, że ciężko mi znaleźć graczy wielbiących Mezo, PAX Pamir, Cry Havoc, Anunnaki czy Clockwork Wars. Zastanawiam się ile osób kupi i będzie trzymało w kolekcji John Company, PAX Rennaisance, czy innego OATH, absolutnie nie mogąc zorganizować nawet jednej partii rocznie?
Ruch w temacie Pax Renaissance na forum jest przeogromny! Jest to najczęściej wyświetlany i komentowany ostatnio temat na forum spośród wszystkich innych! Trudno już znaleźć dla siebie egzemplarz w sklepach, ale u ilu graczy gra będzie się kurzyła bez sensu na półce?
Mojemu kumplowi ciężko jest znaleźć współgraczy na dużo prostszego Roota. Jest mnóstwo zaawansowanych, skomplikowanych gier, do których ciężko znaleźć równie zapalone towarzystwo. Czy pozwolić na to, by trzymać takie perełki w kolekcji? Czy jednak szkoda na nie miejsca w Kallaxie?
Czy nie szkoda jednak kasy, środków, i miejsca na gry, na które ciężko będzie kogokolwiek namówić?
P.S. Oczywiście rozważam kolejne Paxy w kolekcji, ale skoro najprostszy Pamir jest problematyczny, to czy warto wchodzić w kolejnego zbieracza kurzu?
No bo po prawdzie… Będzie to kolejny “płaczko-temat”.
Bowiem będzie trochę narzekania, będzie trochę wołania o pomoc i wreszcie – chciałbym byśmy wszyscy, którym włączy się "współodczuwanie" , podjęli próbę rozwiązania tego zagadnienia. Patrząc na pozostałe posty w "ogólnych dyskusjach" - nie jestem jedynym graczem, któremu kolekcja niejako... Wymknęła się spod kontroli i coś wreszcie trzeba "ciąć".
Czy warto trzymać w kolekcji tytuły, do których ciężko kogokolwiek namówić?
Impulsem do założenia tematu była moja przygoda z Pax Pamir... Tytułu, który mnie absolutnie zachwycił. Wydałem na wersję z monetami prawie cztery stówy i od trzech miesięcy... Nie mogę znaleźć chętnych. Moja stała ekipa szuka wymówek, by... W to nie grać...
Ale zacznijmy od diagnozy problemu - Należę do tych szczęśliwców, którzy grają dużo, nie mają "półki wstydu", ale jednak cały czas kolekcja jest "zasilana" nowymi tytułami. A należę do osób, które wszystko lubią mieć uporządkowane. Nie lubię, gdy coś nie leży „na swoim miejscu”. W związku z czym absolutnie nie mogę zaakceptować faktu, gdy na jakiś przedmiot nie mogę znaleźć przestrzeni. Wszystko musi się mieścić w moim Kallaxie. Z drugiej strony – staram się jak mogę ograniczać zakupy i staram się pozbywać rzadziej granych tytułów i nadal... Jest tego wszystkiego za dużo.
Byłem gościem u kilku osób, u których planszówki zabsorbowały część przestrzeni mieszkaniowej i walają się dosłownie wszędzie. Chciałbym uniknąć takiej sytuacji i póki co – mi się to udaje. Sęk w tym, że ma do mnie dotrzeć kilka tytułów ze wszelkich wspieraczek, a także niestety zapowiada się, że moja kolekcja niestety powiększy się o kilka pozycji... Czegoś więc trzeba będzie się pozbyć...
Absolutnie podziwiam ludzi, którzy trzymają swoją kolekcję w logicznych ryzach. Życie... Jest sztuką rezygnacji. Mam jednak ten problem, że gdybym pozbył się z kolekcji niszowych tytułów, to pewnie nigdy bym do nich już nie miał szans powrócić. Z jednej strony – fajnie byłoby ograniczyć kolekcję, a z drugiej – szkoda pozbywać się perełek, często zdobytych niemałym wysiłkiem, częstokroć mocno przepłaconych, których szansa na odsprzedanie jest... ZNIKOMA, albo z mega dużą stratą.
Obejrzałem ostatnio kilka ciekawych filmików na YT, których głównym tematem jest „jak zredukować swoją kolekcję”, ale główne rozwiązanie prezentowane w tych filmikach, to „pozbądź się gier, do których nie możesz znaleźć towarzystwa”.
I całe rozwiązanie problemu, w gruncie rzeczy polega na tym, by zostawić sobie w kolekcji WYŁĄCZNIE gry „dla wszystkich”. Czyli gry proste, łatwe, przystępne, w które możemy zagrać z Ziutkiem, spod budki z piwem. Czyli z KAŻDYM.
Absolutnie nie to, czego oczekuję od swojej kolekcji. Bowiem ja chcę posiadać UNIKATY, trudne gry, z których to głównie JA czerpię przyjemność.
Więc jak tu żyć i co robić?
Czy warto kompletować kolekcję gier, do których w sumie ciężko znaleźć współgraczy?
Czy warto trzymać i kupować niszowe perełki, które sprawiają w sumie wyłącznie NAM wielką frajdę, a do których ciężko znaleźć stałą ekipę?
Zakładam ten temat nie tylko z tego powodu, że ciężko mi znaleźć graczy wielbiących Mezo, PAX Pamir, Cry Havoc, Anunnaki czy Clockwork Wars. Zastanawiam się ile osób kupi i będzie trzymało w kolekcji John Company, PAX Rennaisance, czy innego OATH, absolutnie nie mogąc zorganizować nawet jednej partii rocznie?
Ruch w temacie Pax Renaissance na forum jest przeogromny! Jest to najczęściej wyświetlany i komentowany ostatnio temat na forum spośród wszystkich innych! Trudno już znaleźć dla siebie egzemplarz w sklepach, ale u ilu graczy gra będzie się kurzyła bez sensu na półce?
Mojemu kumplowi ciężko jest znaleźć współgraczy na dużo prostszego Roota. Jest mnóstwo zaawansowanych, skomplikowanych gier, do których ciężko znaleźć równie zapalone towarzystwo. Czy pozwolić na to, by trzymać takie perełki w kolekcji? Czy jednak szkoda na nie miejsca w Kallaxie?
Czy nie szkoda jednak kasy, środków, i miejsca na gry, na które ciężko będzie kogokolwiek namówić?
P.S. Oczywiście rozważam kolejne Paxy w kolekcji, ale skoro najprostszy Pamir jest problematyczny, to czy warto wchodzić w kolejnego zbieracza kurzu?